Głogowska młodzież na Pogorii po raz wtóry
9 - 16 października 2021
Autor: Robert Grodecki
W dniach od 9 do 16 października 2021r. odbył się kolejny - już szósty rejs na pokładzie STS Pogoria z głogowską młodzieżą. Uczniom głogowskich szkół towarzyszyli oczywiście opiekunowie, głównie nauczyciele. Na zaproszenie pani Beaty Hebdy, głównego organizatora i koordynatora morskich wypraw młodzieży z Głogowa, mogłem i ja wziąć udział w tym rejsie. Tak się złożyło, że uczestniczyłem w pierwszym rejsie na STS Pogorii w 2014r. Tradycyjnie już i tym razem rejs poprowadził, dobrze znany w Głogowie, kapitan Andrzej Ziajko (czyli prowadził wszystkie sześć rejsów w ramach akcji „Głogowianie na Pogorii”). Sam rejs poprzedzony był cyklem spotkań z młodzieżą, ale przede wszystkim z pełnymi obaw rodzicami uczniów. W tym miejscu należy przypomnieć, że obawy rodziców nie były pozbawione podstaw. Przecież ze względu na pandemię Covid-19, grupa głogowska była ostatnią, która zeszła z pokładu żaglowca w 2020r. przed zakończeniem aktywności statku na Morzu Śródziemnym i przyspieszonym powrocie statku na Bałtyk, w pięciotygodniowym rejsie dookoła Europy, ze szkieletową załogą. Obaw i niepokoju było więc dużo, kilka osób zrezygnowało. Ostatecznie zebrała się 25 osobowa grupa uczniów, nauczycieli i takich osób jak ja. Kapitan A. Ziajko uruchomił nabór w innych miastach, m. in. w Poznaniu i Warszawie. Udało się skompletować całą załogę.
Ze względu na zagrożenie ponownymi „lockdown-ami”, armator Pogorii – STAP, podjął już wiosną decyzję, że żaglowiec będzie eksploatowany w 2021r. na Morzu Bałtyckim i nie popłynie na południe, ku ciepłym wodom, jak to robił od 25 lat. Start i zakończenie rejsu wyznaczono w Gdyni. Tym samym pojawił się problem dotarcia do portu. Najkorzystniejszą opcją okazał się transport kolejowy i bezpośrednie połączenie z Leszna do Gdyni. Było wygodnie i najtaniej. Do Gdyni dotarliśmy po pięciu godzinach od wyjazdu z Leszna. Na nogach byliśmy oczywiście wszyscy dużo wcześniej. Trzeba było jeszcze dojechać do Leszna z Głogowa (a ja z Lubina). Tak, czy inaczej, dość sprawnie dotarliśmy do „miasta z morza”, gdzie czekał na nas żaglowiec. Gdynia przywitała nas dobrą, jak na październik, pogodą. Mimo zmęczenia po podróży, musieliśmy szybko zamustrować się na okręcie i przystąpić do szkolenia pokładowego. Nastąpił podział na wachty. Objąłem funkcję starszego wachty III. Po obiadokolacji, wieczorem odbyła się dalsza część szkolenia. Po jego zakończeniu, dorosła kadra dostała „czas wolny”, który spędziliśmy w Browarze Miejskim w Gdyni na rozmowach i wymianie poglądów, co pozwoliło mi lepiej poznać „towarzyszy podróży”. O wyznaczonej przez kapitana godzinie wróciliśmy na pokład statku, na którym mieliśmy spędzić tydzień naszego życia. Wszyscy z ulgą poszliśmy do swoich kabin, by w końcu odespać podróż i ćwiczenia na pokładzie.
Dzwonek alarmu poderwał wszystkich na nogi już o 6.00 rano w niedzielę 10.10.2021r. Zgodnie z rozkładem wacht, przystąpiliśmy do manewrów portowych. Sprawnie oddaliśmy cumy i wyszliśmy z Basenu Prezydenckiego portu w Gdyni. Z każdą minutą robiło się coraz jaśniej. O 7.30 wezwanie na śniadanie, o 8.00 apel na rufie połączony ze stawianiem bandery i wybiciem czterech podwójnych szklanek. Zapowiadał się bezwietrzny dzień. Jechaliśmy na silniku, często nazywanym „grotdislem”. Morze było płaskie, obawy młodzieży, zwłaszcza tej, która wypływała poraz pierwszy, szybko się rozwiały – do czasu. Pod wieczór zaczęło się rozwiewać, postawiliśmy żagle: dwa sztaksle dziobowe, marsla dolnego i górnego oraz brama. Dodatkowo grotsztaksla. Bałtyk robił się coraz bardziej nierówny i zaczęło się… Coraz więcej osób wychodziło na pokład się „przewietrzyć”, co nie ominęło też piszącego te słowa:-) Tak, czy inaczej kilkunastu osób zabrakło na śniadaniu. W poniedziałek pogoda nieco się poprawiła, wróciły humory i apetyt. Na poniedziałkowym obiedzie zameldowali się już prawie wszyscy. Wiało około 4-5B, stan morza sięgał 2-3B. Pierwotnie naszym celem była Karlskrona lub Kalmar, ostatecznie po 56 godzinach, „narysowaniu na wodzie „S-ki”, wylądowaliśmy we wtorek 12.10.2021r., około 15.00, w Visby na Gotlandii. Pięknie zachowane, średniowieczne miasteczko, należące w przeszłości do Związku Hanzeatyckiego, a współcześnie kojarzące się z Pippi Langstrumpf, postaci literackiej wykreowanej przez Astrid Lindgren, zrobiło na młodzieży duże wrażenie. Ja byłem w Visby już kolejny raz. Ale i na mnie, spacer pustymi jesiennymi uliczkami starego miasta, pozbawionego tłumów turystów, zrobił wrażenie. Była okazja popróbować gotlandzkiego piwa w miłym towarzystwie kadry z Pogorii. O wyznaczonej godzinie wróciliśmy na statek, a tu zaskoczenie, kapitan podjął decyzję, że „wychodzimy w morze” już o 23.00, czyli po jedynie 8 godzinach postoju w porcie, a liczyliśmy na więcej. Kapitan chciał jednak wykorzystać prognozy pogody i jednak dopłynąć do Karlskrony, zgodnie z wcześniejszym planem. Byliśmy wszyscy nieco zmęczeni po ponad dwóch dobach w morzu, ale decyzja kapitana była nieodwołalna. Wyszliśmy w nocy i skierowaliśmy się na zachód. W nagrodę dostaliśmy wspaniałą żeglugę w słońcu, pod błękitnym niebem i postawionymi żaglami, która trwała przez całą środę. W nocy z środy na czwartek pogoda pogorszyła się. Gdy wpływaliśmy do Karlskrony po 28 godzinach wspaniałej żeglugi (o ósmej rano w czwartek 14.10.2021r.) siąpiło. Taka deszczowa pogoda miała się utrzymać przez cały dzień. Nie przeszkodziło to w zwiedzeniu pobliskiego Muzeum Morskiego. Przed obiadem, pełni wrażeń, wróciliśmy na okręt, by już o 14.00 (czyli po 6 godzinach postoju) oddać cumy i skierować się w kierunku Polskiego wybrzeża. Prognozy pełne były ostrzeżeń o silnym wietrze i sztormie na Bałtyk Południowy. Kapitan chciał jak najszybciej przeskoczyć pod nasze wybrzeże, by uzyskać osłonę przed najsilniejszym wiatrem i falą. To tylko częściowo się udało, ale dzięki temu załoga mogła doświadczyć „niedźwiedziego mięsa”. W nocy odnotowaliśmy porywy wiatru dochodzące do 49 „knotów”, a chwilowa prędkość statku przekraczała 10 węzłów. Pod ograniczonym ożaglowaniem, po 28 godzinach, zameldowaliśmy się w piątek 15.10.2021r., o godzinie 18.00 w Gdyni. Za burtą zostawiliśmy 551,5 Mm, w morzu spędziliśmy 118 godzin (ze 168 jakie mieliśmy do dyspozycji). Październik okazał się nie taki straszny, młodzież i kadra byli zadowoleni z przygody, jaką im było przeżyć. Tym bardziej, że nasz rejs z kapitanem Andrzejem Ziajko okazał się ostatnim w sezonie 2021. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że szykują się jakieś zmiany, a przyszłość Pogorii jest niepewna. PZŻ ogłosił konkurs na nowego armatora statku, a między PZŻ a STAP doszło do jakiś nieporozumień. Cóż zobaczymy, co przyniesie przyszłość, bo wszyscy obiecaliśmy sobie, „że jeszcze się spotkamy na deskach żaglowca”.
(-) Robert Grodecki
Rok 2024
Rok 2022
Rok 2021
- Głogowska młodzież na Pogorii po raz wtóry
- Sztecherkiem na Zalew Wiślany
Rok 2019
Rok 2017
Rok 2015
- Wrześniowy rejs Ambasadorem do Kłajpedy
- Ambasadorem dookoła Gotlandii w regatach Sailbook Cup 2015
- Majowy rejs Ambasadorem z Trzebieży do Górek Zachodnich
Rok 2014
Rok 2013
Rok 2012
- Szwedzka Wyprawa Etap II
- Szwedzka Wyprawa Etap I - VI Rejs Weteranów "Sztokholm Lewym Halsem"
- Rejs dookoła Zelandii
Rok 2011
- Wokół Peloponezu
- Ambasadorem na Morze Północne Etap III
- Ambasadorem na Morze Północne Etap II
- Ambasadorem na Morze Północne Etap I
- Ambasadorem dookoła Uznam
- Klubowy kurs na stopień sternika jachtowego PZŻ
Rok 2010
- MÓJ PIERWSZY REJS Trzebież - Bornholm - TrzebieżZ notatnika Martusi :)
- Ambasadorem na Rugię i Bornholm
Rok 2009
- Wokół Bornholmu na Ambasadorze
- Ambasadorem po Zalewie Szczecińskim i wokół Uznam
- Ambasadorem z Gdańska do Szczecina
Rok 2008
Rok 2007
Rok 2005
Rok 2004
Rok 2003
- Z rejsu sylwestrowego 2003/2004 na jachcie "Joseph Conrad"
- Rejs do Lubeki 2003 r.
- Z rejsu na jachcie "Śmiały" do Irlandii
- Przerwany rejs
- Pierwszy rejs po morzu dodatek do artykułu "Przerwany resj"
- Z rejsu po Karaibach