Rejs do Lubeki 2003 r.
09.08.-17.08.2003 r.
Autor: Relacja Jarka Szczepanowskiego
Krótki, tygodniowy rejs, który miał nas zawieść do Lubeki. Miasto, którego piękno opiewało wielu znajomych żeglarzy, jakoś do tej pory skutecznie opierało się odwiedzinom-paskudna pogoda zatrzymywała mnie w portach. Dlatego też z chęcią przyjąłem zaproszenie Janusza do wzięcia udziału w tej eskapadzie, zwłaszcza, że załogę tworzyli znani mi, sympatyczni żeglarze.
Po opuszczeniu mariny w Szczecinie zatrzymaliśmy się na noc w Świnoujściu, gdzie sławny czeski żeglarz Ruda Krautschneider, którego jacht "Polarka" cumował obok, skorzystał z zaproszenia i wstąpił na kawę. Wypiliśmy ją przy ładnej pogodzie w kokpicie "Ambasadora", słuchając opowieści tego niezwykłego człowieka, wsławionego między innymi rejsem dookoła świata. Krótki przelot do Sassnitz a potem jednym skokiem do Lubeki. Warunki do żeglowania były dobre, a woda w morzu tak ciepła, że zażyliśmy kąpieli. Cumy rzuciliśmy przy jakimś nieciekawym nabrzeżu, niemal w centrum miasta. Popołudnie i cały następny dzień spędziliśmy zwiedzając okoloną wodą starówkę Lubeki, której piękno w pełni spełniło nasze oczekiwania. Przed wieczorem wypłynęliśmy, z zamiarem zawinięcia następnego dnia do Stralsundu, którego większość załogi do tej pory nie miała okazji odwiedzić, ale gwałtownie psująca się pogoda zatrzymała nas w Travemunde. Następnego dnia było podobnie, co pozwoliło zwiedzić bark-muzeum "Passat" oraz kapitalną wystawę "Piaskowy Świat". Prognoza zapowiedziała osłabnięcie wiatru do 6-7?B, więc wypłynęliśmy mając postawionego jedynie marszowego foka, a baksztagowy kurs zapewniał bardzo szybką, dość wygodną żeglugę. Niestety, wiatr miast osłabnąć wzrósł do 7-8, a chwilami 9?B podnosząc całkiem sporą falę, która dawała się sternikom we znaki. Na szczęcie było ciepło, widoczność znakomita, a słońce pięknie ubarwiało wzburzony sztormem Bałtyk. Ciekawie wyglądał mijany niewielki frachtowiec, który płynąc pod wiatr był chwilami całkowicie nakrywany fontannami wody z rozbijanych dziobem fal. Po 19 godzinach dotarliśmy do Sassnitz, co dało fantastyczną średnią prędkość 6,75 kn. Wczesnym rankiem wyszliśmy z portu, szybko osiągnęliśmy Świnoujście, gdzie "w locie" uzupełniliśmy zapasy jadła i napojów, potem Trzebież, w której CPN okazał się nieczynny, wreszcie nocą Szczecin. Do południa sklarowaliśmy jacht i "pożeglowaliśmy" na kołach do Legnicy - niestety, świat nie jest doskonały i następnego dnia trzeba się było stawić w pracy.
W trakcie rejsu przepłynęliśmy 462 Mm w czasie 86 godzin.
Rok 2024
Rok 2022
Rok 2021
Rok 2019
Rok 2017
Rok 2015
- Wrześniowy rejs Ambasadorem do Kłajpedy
- Ambasadorem dookoła Gotlandii w regatach Sailbook Cup 2015
- Majowy rejs Ambasadorem z Trzebieży do Górek Zachodnich
Rok 2014
Rok 2013
Rok 2012
- Szwedzka Wyprawa Etap II
- Szwedzka Wyprawa Etap I - VI Rejs Weteranów "Sztokholm Lewym Halsem"
- Rejs dookoła Zelandii
Rok 2011
- Wokół Peloponezu
- Ambasadorem na Morze Północne Etap III
- Ambasadorem na Morze Północne Etap II
- Ambasadorem na Morze Północne Etap I
- Ambasadorem dookoła Uznam
- Klubowy kurs na stopień sternika jachtowego PZŻ
Rok 2010
- MÓJ PIERWSZY REJS Trzebież - Bornholm - TrzebieżZ notatnika Martusi :)
- Ambasadorem na Rugię i Bornholm
Rok 2009
- Wokół Bornholmu na Ambasadorze
- Ambasadorem po Zalewie Szczecińskim i wokół Uznam
- Ambasadorem z Gdańska do Szczecina
Rok 2008
Rok 2007
Rok 2005
Rok 2004
Rok 2003
- Z rejsu sylwestrowego 2003/2004 na jachcie "Joseph Conrad"
- Rejs do Lubeki 2003 r.
- Z rejsu na jachcie "Śmiały" do Irlandii
- Przerwany rejs
- Pierwszy rejs po morzu dodatek do artykułu "Przerwany resj"
- Z rejsu po Karaibach