Panoramą na wschód 2001
wrzesień 2001 r.
Autor: Relacja Jarka Szczepanowskiego
Z przyczyn losowych nie mogłem wziąć zaplanowanego udziału w rejsie na "Kapitanie Głowackim",
szukałem więc jakiegoś ciekawego pływania na dużym jachcie. Wybór padł na "Panoramę", flagową
jednostkę wrocławskiego AZS-u. Ta 16-to metrowa konstrukcja typu Rigel udowodniła swą dzielność
w wielu rejsach, w tym okrążając glob. Interesująca trasa przewidywała przepłynięcie Szwecji
drogą śródlądową, zwaną Kanałem Gota.
Niestety, będąc wczesnym rankiem w świnoujskim Basenie Północnym, jachtu nie zobaczyliśmy.
Co gorsza, nie mogliśmy zdobyć żadnych o nim informacji. Jacht przypłynął przed wieczorem,
kapitan słowem nie przeprosił za zaistniałą sytuację, nie wyjaśnił również, dlaczego nie
powiadomił nas o przewidywanym opóźnieniu. W sumie mieliśmy dobę straty, w międzyczasie
wiatr zmienił kierunek na północny i o zdążeniu do Geteborga, na ostatnie możliwe przed
zimową przerwą przejście kanału, nie było mowy. Zapadła decyzja o zwiedzaniu portów północno
wschodniego Bałtyku
Pierwszy przystanek dla odpoczynku w Ronne, do którego po godzinie wszedł "Zawisza Czarny".
Następnie krótki odcinek halsowania po wzburzonym morzu do Christianso, by wreszcie przy
zmiennych wiatrach dotrzeć do Visby na Gotlandii, gdzie co prawda byliśmy jedynym jachtem w porcie,
bosman miał już przerwę zimową, ale łazienki funkcjonowały.
To miasto, ze wspaniałą starówką otoczoną potężnym kamiennym murem z wieloma basztami,
jest warte zwiedzania. Trasa na północ, którą popłynęliśmy wzdłuż klifowego brzegu, zawiodła
nas do wejścia w cieśninę Farosund, po przejściu której obraliśmy kurs na wschód
Niestety, do Zatoki Ryskiej weszliśmy pod przeciwną 7-kę, co dawało szansę odwiedzenia stolicy
Łotwy po 30-tu godzinach halsowania. Wycofaliśmy się więc i popłynęliśmy do Ventspils, portowego
miasta, które zrobiło na mnie przyjemne wrażenie. Wiele rzeźb, pomników, fontann, dobrze
utrzymanych ulic, parków i skwerów, plaża z wyposażeniem godnym tych florydzkich, honorowe
nabrzeże itd. świadczą o estetyzmie Łotyszów. Skromna, ale dobrze wyposażona marina zajmuje
fragment basenu rybackiego. Wieczorem przypłynęła "Freya", której załoga gościła u nas do późna,
a szantowanie wsparte dwiema gitarami wypadło świetnie.
Wypływamy w dogasającym sztormie. Wchodzący akurat w główki frachtowiec nie docenił dużej,
bocznej fali i omal nie został rzucony na falochron. Płyniemy szybko na SW, jachtem idącym
w dużym przechyle trochę rzuca, co wachtę kambuzową, czyli mnie i Grześka, przyprawia o mdłości.
Na domiar, drugie danie obiadowe miały stanowić racuchy z jabłkami, a do smażenia pozostała
tylko deserowa margaryna, kompletnie się do tego nie nadająca. Po każdej porcji trzeba było
zeskrobywać z patelni zgorzel grubości pół centymetra, a dym wydobywający się z kambuza
przypominał erupcję Wezuwiusza.
Wieczorem zapływamy do Kłajpedy, stajemy obok "Warszawskiej Nike", na którą jesteśmy zaproszeni,
ze skutkiem do piątej rano. Samo miasto nie wydało mi się interesujące, a stanowiące miejscową
atrakcję oceanarium było nieczynne.
Płyniemy do Polski, pogoda coraz lepsza. W nocy obserwujemy zjawisko "duże halo" wokół księżyca,
a następnego dnia na 7 godzin zatrzymuje nas rosyjski patrolowiec, pod pretekstem nie
opowiedzenia się przy przepływaniu przez ich wody terytorialne. Do portu w Helu docieramy
w nocy, by po odprawie granicznej i krótkiej kolacji wykonać ostatni 2-godzinny skok do Gdyni.
Uroczyste "kapitańskie" śniadanko i do roboty - trzeba roztaklować jacht, dla którego był
to ostatni rejs w tym roku. W trakcie tej pracy miłe spotkanie z Arkiem, legnickim żeglarzem,
który również tego dnia zakończył pływanie.
Po tym rejsie postanowiłem nie pływać już w październiku na Morzu Bałtyckim - jest zimne
i często wzburzone , co znakomicie ilustrują zamieszczone w galerii dwa zdjęcia zrobione
przez Grześka. Kanał Gota nie wyszedł, i pewnie nigdy go nie zobaczę, za to byłem w
osławionym Visby. "Panorama" jest dzielnym i wygodnym jachtem, a kapitana i kolegów,
z którymi przez dwa tygodnie żeglowałem, można określić jednoznacznie: wspaniałe towarzystwo.
Przepłynęliśmy w tym rejsie 846 mil w czasie 201 godzin.
Rok 2024
Rok 2022
Rok 2021
Rok 2019
Rok 2017
Rok 2015
- Wrześniowy rejs Ambasadorem do Kłajpedy
- Ambasadorem dookoła Gotlandii w regatach Sailbook Cup 2015
- Majowy rejs Ambasadorem z Trzebieży do Górek Zachodnich
Rok 2014
Rok 2013
Rok 2012
- Szwedzka Wyprawa Etap II
- Szwedzka Wyprawa Etap I - VI Rejs Weteranów "Sztokholm Lewym Halsem"
- Rejs dookoła Zelandii
Rok 2011
- Wokół Peloponezu
- Ambasadorem na Morze Północne Etap III
- Ambasadorem na Morze Północne Etap II
- Ambasadorem na Morze Północne Etap I
- Ambasadorem dookoła Uznam
- Klubowy kurs na stopień sternika jachtowego PZŻ
Rok 2010
- MÓJ PIERWSZY REJS Trzebież - Bornholm - TrzebieżZ notatnika Martusi :)
- Ambasadorem na Rugię i Bornholm
Rok 2009
- Wokół Bornholmu na Ambasadorze
- Ambasadorem po Zalewie Szczecińskim i wokół Uznam
- Ambasadorem z Gdańska do Szczecina
Rok 2008
Rok 2007
Rok 2005
Rok 2004
Rok 2003
- Z rejsu sylwestrowego 2003/2004 na jachcie "Joseph Conrad"
- Rejs do Lubeki 2003 r.
- Z rejsu na jachcie "Śmiały" do Irlandii
- Przerwany rejs
- Pierwszy rejs po morzu dodatek do artykułu "Przerwany resj"
- Z rejsu po Karaibach
Rok 2002
Rok 2001
- Panoramą na wschód 2001