Śmiałym na Wyspy Owcze 2004 r.
sierpień 2004 r.
Autor: Relacja Artura Szczepanowskiego
Rejs ten był prezentem od najbliższych na moje osiemnaste urodziny. Zaplanowana trasa wyglądała imponująco, a główną atrakcją miało być odwiedzenie Wysp Owczych, leżących w połowie drogi między Szkocją a Islandią. Jacht znałem z ubiegłorocznego rejsu do Irlandii. Rodzice odwieźli mnie do Szczecina, tam poznałem kapitana i załogę. Po krótkiej odprawie ruszyliśmy dwoma samochodami do miejscowości Thyboron, położonej w północno zachodniej części Półwyspu Jutlandzkiego. Dotarliśmy na miejsce rano, pogoda była deszczowa, a Śmiały czekał w niczym nie wyróżniającym się porciku. W trakcie przejmowania jachtu okazało się, że stan grota i jednego ze sztaksli nie pozwala na doraźną ich naprawę, pojechały więc do Trzebieży, a my do końca rejsu pływaliśmy na grocie sztormowym. Z przydziału dostałem "kapitańską" koję w mesie, więc istniała realna szansa na suche żeglowanie. Wypłynęliśmy i po ponad trzech dobach halsowania dotarliśmy małej, ładnej miejscowości Lerwick na Wyspach Szetlandzkich. Spędziliśmy półtora dnia na odpoczynku i oglądaniu miasteczka z dużą ilością ciekawych, kamiennych domów. Następnie obraliśmy kurs na Wyspy Owcze. Po drodze napotkaliśmy szereg platform wiertniczych, wiele delfinów, pokaźnych meduz i jakieś duże, niezidentyfikowane zwierzęta. W Torshaven, do którego dotarliśmy po kilku dniach i stanęliśmy w porcie handlowo-rybackim, część domów miała dachy całkowicie porośnięte trawą! Otoczenie było interesujące, lecz stałe zachmurzenie gasiło jego naturalne barwy. W wielu miejscach stały armaty pamiętające odległe wieki. Owiec, od których wyspy wzięły nazwę, nie zobaczyłem. Ze względu na wysoką szerokość geograficzną obserwowaliśmy zjawisko bardzo jasnych nocy. Kurs na południe zaprowadził nas do Kirkwal na Orkadach. Zacumowaliśmy na kilka godzin w nieciekawym porcie, obejrzeliśmy znajdujące się w pobliżu ruiny jakiegoś zamku i wyruszyliśmy dalej. Następnym odwiedzonym portem była stolica Szkocji - Edynburg, leżący nad zatoką głęboko wrzynającą się w ląd. Tam właśnie wyprzedził nas największy na świecie statek pasażerski Queen Mary II. Zwiedzanie Edynburga przyniosło wiele wrażeń. Jest to niezwykle ciekawe, pełne zabytków miasto ze wspaniałym zamkiem królewskim. Chcieliśmy potem zobaczyć Amsterdam, lecz zabrakło czasu. Dotarliśmy jedynie do Ijmuiden, z którego po krótkim czasie popłynęliśmy na zachód. Zatrzymaliśmy się na kilka godzin we Vlissingen, aby przeczekać odpływ, a następnie pokonaliśmy ostatnie 30 mil tego rejsu i stanęliśmy w Antwerpii, która jako miasto też mi się bardzo podobała. Dodatkową atrakcją było wzięcie udziału w zakończeniu regat Cutty Sark i możliwość obejrzenia kilkudziesięciu żaglowców i setek jachtów, a wszystko to w odświętnej, żeglarskiej atmosferze.
Przepłynęliśmy 1639 mil morskich w czasie 353 godzin.
Rok 2024
Rok 2022
Rok 2021
Rok 2019
Rok 2017
Rok 2015
- Wrześniowy rejs Ambasadorem do Kłajpedy
- Ambasadorem dookoła Gotlandii w regatach Sailbook Cup 2015
- Majowy rejs Ambasadorem z Trzebieży do Górek Zachodnich
Rok 2014
Rok 2013
Rok 2012
- Szwedzka Wyprawa Etap II
- Szwedzka Wyprawa Etap I - VI Rejs Weteranów "Sztokholm Lewym Halsem"
- Rejs dookoła Zelandii
Rok 2011
- Wokół Peloponezu
- Ambasadorem na Morze Północne Etap III
- Ambasadorem na Morze Północne Etap II
- Ambasadorem na Morze Północne Etap I
- Ambasadorem dookoła Uznam
- Klubowy kurs na stopień sternika jachtowego PZŻ
Rok 2010
- MÓJ PIERWSZY REJS Trzebież - Bornholm - TrzebieżZ notatnika Martusi :)
- Ambasadorem na Rugię i Bornholm
Rok 2009
- Wokół Bornholmu na Ambasadorze
- Ambasadorem po Zalewie Szczecińskim i wokół Uznam
- Ambasadorem z Gdańska do Szczecina
Rok 2008
Rok 2007
Rok 2005
Rok 2004
- Śmiałym na Wyspy Owcze 2004 r.
- Rejs w Belty 2004
- Solarisem na Spitzbergen
Rok 2003
- Z rejsu sylwestrowego 2003/2004 na jachcie "Joseph Conrad"
- Rejs do Lubeki 2003 r.
- Z rejsu na jachcie "Śmiały" do Irlandii
- Przerwany rejs
- Pierwszy rejs po morzu dodatek do artykułu "Przerwany resj"
- Z rejsu po Karaibach