| port zaokrętowania i wyokrętowania: Szczecinodwiedzone porty: Ronne, Allinge, Sassnitz, świnoujście, Trzebież
 załoga w składzie:Jarosław Szczepanowski - kapitan
 Marcin Błaszczyk - I oficer
 Sebastian Filip
 Tomasz Styrna
 Marek Rakieć
 
          Po kilkugodzinnej, graniczącej z ekwilibrystyką, jeździe dotarliśmy do celu podróży. Na nabrzeżu czekał już
       na nas "Ambasador", myty skrupulatnie przez załogę przekazującą, której kapitanem był Janusz Drozd. Po
       wymianie uścisków, serdeczności i pożegnaniu naszych znamienitych poprzedników, którzy o mały włos nie
       dotarli do Wysp Brytyjskich, zaczęliśmy wpakowywać swoje graty. Jeszcze tylko wyjazd po prowiant i już
       mogliśmy wypływać na "szerokie wody" Zalewu Szczecińskiego;). Jednak prawdziwy rejs rozpoczął się po minięciu główek portu w Świnoujściu. Naszym celem, jako, że mieliśmy
       do dyspozycji tylko siedem dni, był Bornholm. Ta duńska wyspa, leżąca w południowo zachodniej części Morza
       Bałtyckiego niedaleko wybrzeży Szwecji, uznawana jest przez niektórych za "perłę Bałtyku".
       
        Zanim jednak dotarliśmy do brzegów Bornholmu czekała nas całonocna
       żegluga. Ten, kto nie przeżył nocnego pływania po morzu niech jak najszybciej zaciąga się na pokład.
       Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć! ...że nie wspomnę o widoku wschodzącego słońca... 
        Tak więc bez niespodzianek dopłynęliśmy do Bornholmu, a dokładniej mówiąc, do portu w Ronne,
       stolicy wyspy. Miasto to liczy 15 000 mieszkańców i jest centrum administracyjnym, gospodarczym, edukacyjnym
       i kulturalnym wyspy. Trzeba przyznać, że niepowtarzalny klimat miasta, tak szeroko opisywany w
       wielu publikacjach, udzielił się i nam. Malownicze parterowe domy, przez okna których bez trudu można
       obserwować wnętrza, labirynty wąskich i urokliwych uliczek wyłożonych kamieniem nadają temu miejscu
       szczególny charakter. Nic dziwnego, że Bornholm nazywany jest też Skandynawią w pigułce. 
      Po jednodniowym pobycie w Ronne pożeglowaliśmy, wzdłuż zachodniego brzegu wyspy, na północ, do portu Allinge.
       Jest to niewielkie, ale urocze miasteczko, którego główna część skupiona jest wokół basenu jachtowego. Klimat
       portu wpływa na dobre humory załóg wszystkich cumujących jednostek oraz na poczucie jedności braci żeglarskiej,
       co nierzadko przejawia się wspólnym biesiadowaniem przy tradycyjnych naczyniach z katalizatorem:). Niedaleko Allinge znajdują się ruiny średniowiecznego zamku Hammershus, który w swoim czasie był jedną z
       najpotężniejszych twierdz w północnej Europie. Twierdza ta zbudowana została na urwisku, stromo opadającym
       do morza, z którego rozciąga się przepiękny widok na morze, wyspę oraz widoczna z tego punktu widokowego
       linię brzegową Szwecji.
 
            Kusząca była myśl o popłynięciu do Szwecji, jej brzeg był przecież tak blisko... Jednak kapitan był niezłomny
       w swej decyzji i nie dał się nawet namówić do popłynięcia na niedaleką wysepkę Christianso, gdzie podobno kobiety
       opalają się nago;)). Decyzja brzmiała jednoznacznie: kierunek Rugia!!! |