Z rejsu na jachcie "Śmiały" do Irlandii
8-30 lipiec 2003 r.
Autor: Relacja Artura Szczepanowskiego
Właśnie skończyliśmy nasz ostatni wspólny posiłek na jachcie. Mam chwilę wolnego czasu, więc postanowiłem powspominać. To były trzy tygodnie wspaniałej zabawy, a jednocześnie ciężkiej pracy......zacznę jednak od początku.
Ósmego lipca wyjechałem z ojcem do Szczecina, aby spotkać się z żeglarzami, z którymi miałem spędzić
kolejne trzy tygodnie. Po zapoznaniu się z kapitanem i załogą, którą tworzyło dziewięć osób z różnych
stron Polski w różnym wieku pojechaliśmy mikrobusem do Boulogne. Stamtąd mieliśmy rozpocząć 22 dniowy
rejs. Następnego dnia weszliśmy na jacht i rozpoczęliśmy przygotowania do rejsu. Każdemu z nas przydzielono
obowiązki. Moim zadaniem było szycie żagli. Jedyna dziewczyna w naszym towarzystwie miała zając się
zaopatrzeniem w żywność. Już od pierwszego dnia postanowiłem skrupulatnie wypełniać swoje zadania,
chociaż szycie żagli nie jest zbyt atrakcyjnym zajęciem, które chciałbym wykonywać przez całe życie.
Mimo, że byliśmy przygotowani, musieliśmy czekać do następnego dnia na odpływ i otwarcie śluzy. Już w
pierwszym dniu przy wspólnej pracy zdołałem poznać przynajmniej częściowo ludzi, z którymi miałem pływać
przez najbliższe 22 dni. Między nami nie było żadnych różnic, gdyż wszyscy zwracali się do siebie na
"ty".
Następnego dnia rano wypłynęliśmy na otwarte morze. Pierwszy etap naszej podróży miał się zakończyć w
Plymouth w Anglii. W planach mieliśmy wybrane porty, ale nie mogliśmy przewidzieć ile czasu zajmie nam
podróż do każdego z nich, gdyż zależało to od warunków atmosferycznych, głównie od kierunku i siły
wiatru. Dojście do Plymouth było utrudnione, gdyż na wodzie była flauta, a na silniku można było płynąć
maksymalnie sześć godzin, bo inaczej się przegrzewał. Odległości po między poszczególnymi portami
pokonywaliśmy zazwyczaj w ciągu dwóch-trzech dni. Najdłużej trwała podróż do ostatniego portu znajdującego
się w Ostendzie, bo aż cztery dni. Odwiedziliśmy po kolei wspomniany już Plymouth, Dublin, Falmouth,
Newhaven i Ostende.
W czasie rejsu dni niewiele się różniły od siebie. Zostaliśmy podzieleni na trzy wachty, a każda z nich
miała określone zadania. Dzień rozpoczynał się od śniadania przygotowanego przez jedną wachtę. Po śniadaniu
część z nas odsypiała wachtę nocną, a pozostali, inni sprzątali po śniadaniu, a inni szli na wachtę i
do steru. O trzynastej był obiad, a o dziewiętnastej kolacja. Wachty zmieniały się co cztery godziny, a
kambuz co trzy dni. Wykonywaniu codziennych czynności towarzyszyła atmosfera wzajemnej życzliwości, staraliśmy
się nawzajem sobie pomagać. Przez cały rejs nie było żadnej kłótni.
Jedną z atrakcji naszej podróży było spotkanie delfinów na pełnym morzu. Ich zachowanie przypominało
sceny z filmów. Skakały przed dziobem, nurkowały, czasem udawało im się robić salta w powietrzu.
Do portów wpływaliśmy zazwyczaj w nocy. Na ich zwiedzanie poświęcaliśmy zazwyczaj jeden - dwa dni.
Największe wrażenie zrobił na mnie Dublin - stolica Irlandii. Spędziliśmy tam dwa dni. Piękne zabytki,
zadbane ulice, tłumy ludzi, bardzo dużo zieleni, kolej, która w niczym nie przypominała naszej, to
wszystko przyciągało wzrok przeciętnego turysty.
Każdy port był miejscem zaopatrzenia w żywność. Najczęściej spożywanym przez nas posiłkiem był
makaron w różnych postaciach, który połykaliśmy w zawrotnym tempie.
Najbardziej utkwił mi w pamięci sztorm, w czasie którego nasz jacht był co chwilę zalewany wodą i
bardzo nim bujało, jednak musieliśmy zachować zimną krew i w zupełnym spokoju wykonywać wszystkie czynności.
Sztorm z przerwami trwał ok. czterech dni. Zresztą pogoda nas nie rozpieszczała, najpierw upał i
przymusowy postój na środku morza a następnie ciągle zwiększający się wiatr, który doprowadził do
sztormu. Jednak myśmy się nie załamywali, wciąż dopisywały nam humory. Szczęśliwi i radośni dopłynęliśmy
do ostatniego portu naszego rejsu, czyli do Ostendy. Stamtąd wrócimy do domu.
Długość trasy 1426 Mm, na żaglach przepłynięto 339 godzin.
Tekst i fot. Artur Szczepanowski
Rok 2024
Rok 2022
Rok 2021
Rok 2019
Rok 2017
Rok 2015
- Wrześniowy rejs Ambasadorem do Kłajpedy
- Ambasadorem dookoła Gotlandii w regatach Sailbook Cup 2015
- Majowy rejs Ambasadorem z Trzebieży do Górek Zachodnich
Rok 2014
Rok 2013
Rok 2012
- Szwedzka Wyprawa Etap II
- Szwedzka Wyprawa Etap I - VI Rejs Weteranów "Sztokholm Lewym Halsem"
- Rejs dookoła Zelandii
Rok 2011
- Wokół Peloponezu
- Ambasadorem na Morze Północne Etap III
- Ambasadorem na Morze Północne Etap II
- Ambasadorem na Morze Północne Etap I
- Ambasadorem dookoła Uznam
- Klubowy kurs na stopień sternika jachtowego PZŻ
Rok 2010
- MÓJ PIERWSZY REJS Trzebież - Bornholm - TrzebieżZ notatnika Martusi :)
- Ambasadorem na Rugię i Bornholm
Rok 2009
- Wokół Bornholmu na Ambasadorze
- Ambasadorem po Zalewie Szczecińskim i wokół Uznam
- Ambasadorem z Gdańska do Szczecina
Rok 2008
Rok 2007
Rok 2005
Rok 2004
Rok 2003
- Z rejsu sylwestrowego 2003/2004 na jachcie "Joseph Conrad"
- Rejs do Lubeki 2003 r.
- Z rejsu na jachcie "Śmiały" do Irlandii
- Przerwany rejs
- Pierwszy rejs po morzu dodatek do artykułu "Przerwany resj"
- Z rejsu po Karaibach